Reaktywacja i coś jeszcze ;)
Witam wszystkich, to już druga reaktywacja tego bloga i mam nadzieję, że ostatnia ;)
Ostatnio w moim życiu wiele się działo, między innymi postanowiłam sprzedać aparat. Tak, Pan Nikon oficjalnie kończy u mnie swoją pracę! Na razie szuka jeszcze nowego właściciela i dość mozolnie mu to idzie ;) Chyba nie chce się ze mną rozstawać (muszę przyznać, że mi z nim też, w końcu tyle lat razem spędziliśmy :) ), dlatego musiałam mu pomóc. Jeżeli chcecie się nim zaopiekować, wszystkie potrzebne informacje zawarte są w tym linku. Pieniądze uzyskane przy sprzedaży przeznaczę na szczytny cel rozwijania swoich fotograficznych umiejętności (czyt. kupno nowej puchy) :D Pan Nikon chętnie zmieni swoje otoczenie, jest bardzo elastyczny i posłuży zarówno jako wprowadzacz w świat fotografii, jak i towarzysz weekendowych wyjazdów :) O zdjęciach, jakie ta "małpka" wypluwa rozpisywać się nie będę, w odpowiednich rękach może śmiało konkurować ze zdjęciami lustrzanek klasy entry level. I właśnie o twórczości mojego aparatu (i mojej) chciałabym napisać w tym powitalnym poście :)
Pamiętam, kiedy Pan Nikon po raz pierwszy trafił w moje ręce. Uczucia, jakie mi w tedy towarzyszyły, były różne, począwszy od szczęścia, że nareszcie mam swój wymarzony aparat, na rozczarowaniu kończąc - ale dlaczego kompakt?!
Trzy lata temu (bo tyle dokładnie minie w grudniu) myślałam, że o fotografii i lustrzankach wiem prawie wszystko i wystarczy się tylko podszkolić w obsłudze klawiszy i ustawianiu parametrów. Kiedy więc zakomunikowałam rodzicom, że na Mikołaja chcę aparat myślałam, że myślimy podobnym tokiem, tj. mówiąc aparat przed oczami stawała mi zaawansowana, ogromna lustrzanka (taka pokroju ówczesnych Canonów xxD i xxxD) z milionem przyciskówtak, miałam na nich punkcie schizy :D. Dlatego początkowo Pana Nikona traktowałam jako nieco niewypalony prezent. "Bo to to takie małe", "bo mało przycisków", "a gdzie pokrętło z ustawianiem ostrości i ogniskowej przy obiektywie?!" itede :)) Z czasem, kiedy powoli przyswajałam informacje co to w ogóle jest ISO, przesłona i czas naświetlania oraz kiedy i jak tego używać, zdawałam sobie sprawę, że gdyby taka lustrzanka trafiła w tedy w moje ręce, pierwszy rok poświęciłabym na powolnym uśmiercaniu migawki (walenie całymi seriami jak z karabinu maszynowego było moim ulubionym zajęciem </3) i robieniu, kolokwialnie mówiąc, gównianych zdjęć :)) Pierwszy rok Pana Nikona u mnie wyglądał właśnie tak - eksperymentowanie, robienie fotografii na pełnym automacie i zawalanie komputera setkami niepotrzebnych gigabajtów. Aktualnie jego przebieg wynosi dokładnie 5693 zdjęć, także po 3 latach pracy (jestem jego pierwszym właścicielem) to niezły wynik.
Dzisiaj, kiedy o fotografii wiem już dużo, umiem odpowiednio ustawić aparat do sytuacji i warunków pogodowych (choć Pan Nikon pozwala tylko na ISO i balans bieli), wiem, że lustrzanka by się u mnie po prostu zmarnowała i strach pomyśleć, w jakim byłaby teraz stanie. Jestem wdzięczna Panu Nikonowi, że dał mi tyle potrzebnych lekcji (choć dużo rzeczy musiałam się dowiedzieć sama), znosił moje humory (a uwierzcie mi, są one zmienne jak wiatr na skoczni narciarskiej :D) i był moim towarzyszem doli i niedoli. Nauczył mnie, czym jest tak na prawdę rzemiosło fotografii i wprowadził mnie w jej świat oraz jak to "ugryźć", żeby efekt końcowy nie wypalał oczów. Moje zdjęcia na przełomie tych trzech lat zmieniły się diametralnie, co może świadczyć tylko o tym, że ciągle się rozwijam. Poniżej pokażę wam małe zestawienie, zdjęcia z 2013, 2014, 2015 i obecne. Miłego oglądania! :)
Pamiętam, kiedy Pan Nikon po raz pierwszy trafił w moje ręce. Uczucia, jakie mi w tedy towarzyszyły, były różne, począwszy od szczęścia, że nareszcie mam swój wymarzony aparat, na rozczarowaniu kończąc - ale dlaczego kompakt?!
Trzy lata temu (bo tyle dokładnie minie w grudniu) myślałam, że o fotografii i lustrzankach wiem prawie wszystko i wystarczy się tylko podszkolić w obsłudze klawiszy i ustawianiu parametrów. Kiedy więc zakomunikowałam rodzicom, że na Mikołaja chcę aparat myślałam, że myślimy podobnym tokiem, tj. mówiąc aparat przed oczami stawała mi zaawansowana, ogromna lustrzanka (taka pokroju ówczesnych Canonów xxD i xxxD) z milionem przycisków
Dzisiaj, kiedy o fotografii wiem już dużo, umiem odpowiednio ustawić aparat do sytuacji i warunków pogodowych (choć Pan Nikon pozwala tylko na ISO i balans bieli), wiem, że lustrzanka by się u mnie po prostu zmarnowała i strach pomyśleć, w jakim byłaby teraz stanie. Jestem wdzięczna Panu Nikonowi, że dał mi tyle potrzebnych lekcji (choć dużo rzeczy musiałam się dowiedzieć sama), znosił moje humory (a uwierzcie mi, są one zmienne jak wiatr na skoczni narciarskiej :D) i był moim towarzyszem doli i niedoli. Nauczył mnie, czym jest tak na prawdę rzemiosło fotografii i wprowadził mnie w jej świat oraz jak to "ugryźć", żeby efekt końcowy nie wypalał oczów. Moje zdjęcia na przełomie tych trzech lat zmieniły się diametralnie, co może świadczyć tylko o tym, że ciągle się rozwijam. Poniżej pokażę wam małe zestawienie, zdjęcia z 2013, 2014, 2015 i obecne. Miłego oglądania! :)
2013
2014
2016
To tyle na dziś :) Blog będzie stopniowo uzupełniany, ale ruszy pełną parą dopiero w tedy, kiedy zakupię nowy aparat. W tym czasie zapraszam na mój fanpage :)
Enjoy! ^^
Komentarze
Prześlij komentarz